Potarłam zaspane oczy, które za nic w świecie nie chciały się otworzyć. Po ostatniej nocy czułam się gorzej, niż mogłam przypuszczać. Suchość w gardle zmusiła mnie do wyjścia z łóżka, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Po drodze do łazienki, próbowałam sobie przypomnieć coś z wizyty w klubie, ale widziałam tylko niewyraźne fragmenty. Pamiętałam to i owo, ale to, co mi nie umknęło, nie łączyło się w spójną całość. Chociaż z drugiej strony, zastanawiałam się czy w ogóle chcę wiedzieć co się wczoraj działo...
Napiłam się trochę wody z kranu, żeby na szybko zaspokoić pragnienie. Przy okazji opłukałam twarz. Później zaczęłam rozglądać się za zegarkiem, bo nawet nie wiedziałam, która była godzina. Gdy wreszcie go znalazłam, wybiła siódma rano. Nie spodziewałam się, że wstanę tak wcześnie. Zazwyczaj po imprezach spałam dłużej i na pewno nie byłam jedyna, której się to zdarzało.
Zupełnie niespodziewanie, podskoczyłam w miejscu, słysząc trzask drzwi. Najwyraźniej nie tylko ja zdążyłam wstać. Odruchowo spojrzałam na drzwi do pokoju Michaela - lekko uchylone. Chciałam tylko zajrzeć, żeby sprawdzić czy to na pewno on wyszedł na korytarz.
Szczerze miałam nadzieję, że nie zastanę go w sypialni. Poprzedniego wieczoru weszłam tam tylko na chwilę i nie miałam zbyt wiele czasu na obeznanie. Chyba nie było w tym nic nadzwyczajnego, że po prostu zżerała mnie ciekawość. Dlatego też, wzięłam głęboki wdech, po czym nieśmiało zajrzałam do środka, szerzej otwierając drzwi.
Na wejściu, popatrzyłam w stronę łóżka, na którym leżała tylko skotłowana kołdra. Przekraczając próg, wstrzymałam powietrze. Dobrze wiedziałam, że nie powinnam tam wchodzić, ale tak bardzo chciałam wiedzieć w jakiej śpi pościeli albo jakie ma obrazki na ścianach...
Myślałam, że dowiem się czegoś ciekawego, lecz nic takiego nie miało miejsca. Pościel była biała, a na jednej ze ścian wisiał tylko, niezbyt ciekawy, obraz drzewa. Żadnego regału z książkami, żadnych rzeczy osobistych. Zwykła sypialnia z łóżkiem, szafką nocną i komodą. Na dodatek meble nie były do kompletu. Próbowałam bardziej wytężyć wzrok, jakby w pokoju nagle miały pojawić się jakieś nowe przedmioty. Kiedy już chciałam wracać do siebie, dostrzegłam, stojące na szafce nocnej, dwie ramki ze zdjęciami.
Z daleka widziałam na jednej z fotografii grupkę ludzi, ale rzecz jasna chciałam zobaczyć ją z bliska. Podeszłam bliżej i zobaczyłam wyraźniej. Na jednym zdjęciu był Michael, ale jakby młodszy o kilka lat, obejmujący jakąś dziewczynę. Oboje radośnie szczerzyli zęby, a brunetka pokazywała znak pokoju. Widok uśmiechniętego chłopaka, sprawił że kąciki moich ust automatycznie skierowały się ku górze. Następnie, wzięłam do ręki drugą ramkę. Od prawej stał Luke, Calum, Michael, jakiś chłopak i Ashton. Na pierwszy rzut oka, wyglądali na świetnie zgraną paczkę najlepszych przyjaciół. Wszyscy mieli dłonie złożone na wzór pistoletu, wycelowanego w obiektyw. Wyglądało to dość śmiesznie, toteż zachichotałam pod nosem. Wtem, dziwnym trafem, z tyłu zdjęcia wysunął się kawałek papieru. Zaintrygowana, obróciłam ramkę tyłem. Na odwrocie, została przyczepiona karteczka z krótką notką:
Wszystkiego najlepszego z okazji 18 urodzin, od Josha :)
Tylko te kilka słów i nic więcej. Doszłam do wniosku, że Josh to chłopak, którego nie znałam, stojący między Ashtonem a Michaelem. Skoro na fotografii wyglądali na tak bardzo zżytych ze sobą, zastanawiałam się, gdzie mógłby być Josh.
– Jestem taki głodny! – na dźwięk krzyku Caluma, podskoczyłam w miejscu, niemalże upuszczając drogocenny przedmiot.
Od razu się zestresowałam, a moje serce zabiło szybciej. Przebywałam w tym pokoju nielegalnie, toteż adrenalina dała się we znaki. Odłożyłam wszystko na miejsce, po czym wróciłam do swojego pokoju, dla niepoznaki. Bez zwlekania, wyszłam na korytarz, gdzie wpadłam na głodnego chłopaka.
– O, hej! – przywitał mnie, ale za nic nie mogłam zrozumieć, dlaczego wciąż krzyczał. – Cieszę się, że cię widzę.
Uściskał mnie, co na pewno nie należało do normalnych sytuacji, ale nie skomentowałam tego. Razem zeszliśmy na dół, do kuchni, gdzie siedział tylko Michael, pogrążony w czytaniu gazety. Kiedy go minęłam, podniósł wzrok i uśmiechnął się lekko.
W tym momencie, poczułam się jakby musnął mnie promień słońca. Miałam wrażenie, że największy kolec najpiękniejszej róży wbił się w moje serce. Ten uśmiech... Nigdy, nikt nie skierował tak promiennego uśmiechu w moją stronę. Nie wiedzieć dlaczego, poczułam się wyróżniona jak nigdy wcześniej.
Ten drobny gest dodał mi niezwykle dużo energii. Bez wahania, sięgnęłam do chlebaka. Postanowiłam zrobić śniadanie dla wszystkich. Chłopcy jedli ogromne ilości jedzenia, więc same grzanki za nic w świecie by nie wystarczyły. Do grillowanego chleba zrobiłam całą patelnię jajecznicy i ugotowałam parówki.
Teraz na pewno się najedzą.
Tak bardzo zatraciłam się w gotowaniu, że nawet nie zwróciłam uwagi na cztery pary zdziwionych oczu, zwrócone w moją stronę. Nie wiedziałam jak bardzo wybredna była publika, ale mimo to, byłam zadowolona z siebie. Nałożyłam każdemu taką samą porcję, a sobie dwa razy mniejszą.
– No nieźle – w końcu Ashton przerwał milczenie. – Dzięki, Lauren.
Po tych słowach, lekko szturchnął mnie w ramię i puścił perskie oko. Momentalnie zapomniałam o kacu i potwornym, porannym nastroju. Miło było zjeść śniadanie w takiej atmosferze. Przez chwilę nawet poczułam się jakbym była we właściwym miejscu.
Kiedy zaczęliśmy jeść, Michael wciąż czytał gazetę, lecz teraz leżała na stole. Wychyliłam głowę, żeby zobaczyć nagłówek, ale ani trochę mnie on nie zaciekawił. Wtedy, przypomniałam sobie o czymś, o czym chciałam wspomnieć już wcześniej.
Odkaszlnęłam znacząco, przez co spojrzenia ponownie spoczęły na mnie.
– Kim jest Josh? – zapytałam bez zbędnego wstępu czy owijania w bawełnę.
Nagle zapadła głucha cisza. Wszyscy zamarli w bezruchu, poza Michaelem. Ten ciężko przełknął kęs grzanki, żeby zaraz potem zacząć zgrzytać zębami. Rzucił widelcem w talerz, robiąc przy tym dużo hałasu, i zaraz potem, odsunął się od stołu, tak że wszystko się zatrzęsło. Machnął ręką jakby chciał kogoś uderzyć, ale w ostatniej chwili zacisnął dłoń w pięść i wyszedł z kuchni bez słowa.
Popatrzyłam pytająco na pozostałych, a tylko Luke pokręcił głową.
– Nie powinnaś o to pytać... – skarcił.
Cała moja dobra energia wyparowała w jednej, krótkiej chwili.
– Oby tylko nie było tak jak ostatnio – dodał Calum.
Nie brzmiało to zbyt dobrze.
– Powiecie mi o co chodzi? – patrzyłam to na jednego, to na drugiego.
– Źle to znosił – wtrącił Ashton. – Spokojnie można to nazwać depresją.
Wytrzeszczyłam na niego oczy. Depresją? Co musiało się stać, żeby ktoś taki jak Michael popadł w tak głęboki stan psychiczny?
Nie mogłam tego tak zostawić, toteż wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę wyjścia.
– Lepiej zostaw go teraz samego – powiedział Luke, gdy przekraczałam próg.
Nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby pozwolić Michaelowi siedzieć samemu. Nawet jeśli nie wiedziałam co było tak złego w tym pytaniu, musiałam go za to przeprosić.
Chciałam zapukać, ale i tak wiedziałam, że nie pozwoli mi wejść. Dlatego, po prostu wpadłam do jego pokoju i stanęłam jak wryta. Siedział na łóżku, a twarz miał ukrytą w dłoniach. Kątem oka spojrzałam na szafkę nocną; ramka ze zdjęciem, na którym był Josh, leżała tyłem do przodu.
– Zostaw mnie – warknął, zanim w ogóle otworzyłam usta.
– Nie – odparłam pewnie, siadając obok niego.
Odkrył twarz, ale nie spojrzał na mnie; wlepił wzrok w podłogę.
– Przepraszam – zaczęłam. – Nie chciałam cię zdenerwować.
Cisza.
Nie wiedziałam jak go zachęcić do rozmowy.
– Powiesz mi kto to jest?
Znowu nic.
Czekałam w napięciu. Dopiero po chwili westchnął ciężko.
– Dobrze – wycedził przez zęby. – Josh to mój brat. Został... zabity.
Poczułam ukłucie w sercu. Wyraźnie chciał ująć to jak najkrócej. Każde wypowiedziane przez niego słowo, było przepełnione nieskończonym bólem, ale na ostatnie nałożył wybitny nacisk.
– Ja... nie wiedziałam – wydusiłam. – Przykro mi... Może mogę coś dla ciebie zrobić?
Słowa z trudnością wydobywały się z mojego gardła.
Dopiero wtedy, podniósł na mnie wzrok. Na widok pojedynczych łez, spływających mu po policzkach, zakryłam usta dłonią. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jest zdolny do płaczu.
Znowu nic nie odpowiedział, ale wyciągnął ramiona w moją stronę. Bezzwłocznie go objęłam. Wtulił twarz w moją szyję, przy czym zaczął także głośniej szlochać. Głaskałam go pokrzepiająco po plecach, nawet jeśli miało to przynieść tylko nieznaczne skutki. Zdecydowanie potrzebował czułości, zwłaszcza w takiej chwili.
Nie trudno było się domyślić, że Michael na prawdę kochał swojego brata. Nie znałam szczegółów jego morderstwa, ale śmierć w żadnej postaci nie mogła być pozytywnym wspomnieniem. Współczułam mu z całego serca i chciałam pomóc, mimo że nie wiedziałam jak.
Kiedy się odsunął, opadł na poduszkę. Nie chcąc mu przeszkadzać, wstałam i powoli wycofałam się do swojego pokoju.
Usiadłam na fotelu przy oknie, gdzie myślało się o wiele lepiej, niż gdziekolwiek indziej. Zaczęłam rozmyślać nad wszystkim, co się wydarzyło od mojego przyjazdu do Australii. Dawno temu zapomniałam, że nie jestem już w Anglii, bo miejsce na prawdę nie miało znaczenia. Dziwne jak szybko oswoiłam się z porywaczami.
Zaczęłam się śmiać sama z siebie, po czym wzruszyłam ramionami.
Lepiej mi było tutaj, niż z jakimś zakłamanym idiotą. Każdy normalny człowiek pomyślałby, że do reszty zwariowałam, a ja nawet nie miałam niczego na swoją obronę. Jednak najgorsze z tego wszystkiego było to, że musiałam wszystko ukrywać przed rodzicami. Starałam się dzwonić do nich jak najrzadziej, żeby niczego nie podejrzewali. Czułam wyrzuty sumienia, ale jednocześnie nie miałam innego wyjścia. Kłębiło się we mnie zbyt wiele sprzecznych emocji. Na dodatek...
Nagle, jak grom z jasnego nieba, Michael wpadł do pokoju, przez co niemal nie spadłam z fotela. Tak zamaszyście otworzył drzwi, że aż walnęły w ścianę. Wyglądał na wściekłego, ale mimo to, wstałam z miejsca.
– Chodź tu – wycedził przez zęby.
Nie brzmiało to zachęcająco, ani trochę. Szczerze się zlękłam. Zamiast do niego podejść, zrobiłam krok w tył, choć nie miałam zbyt dużego pola manewru. Ilekroć on robił krok do przodu, ja się cofałam, dopóki nie natrafiłam na ścianę. Był coraz bliżej, a minę wciąż miał groźną.
– Powiedziałem "chodź tu" – powtórzył.
Nie miałam gdzie iść, a dzieliło nas już tylko kilkanaście centymetrów.
Wyciągnął lewą rękę i położył mi ją na biodrze. Nawet nie zdążyłam spojrzeć na jego dłoń, a ta już powędrowała do mojego policzka. Jedyne na czym mogłam skupić wzrok to jego oczy. Niestety, kiedy w nie spojrzałam, moje serce niebezpiecznie przyspieszyło. Nie miałam zbyt wiele czasu na podziwianie bladej zieleni, bo przymknął powieki. Czułam, że mój oddech także nabrał tempa. Nie byłam świadoma tego, jak blisko siebie były nasze twarze.
Przestałam dotykać ściany, kiedy przyciągnął mnie bliżej siebie. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, przez co zaczęłam tracić nad sobą panowanie. Kolana zaprotestowały, najwyraźniej znudzone podtrzymywaniem całego ciała.
– M-miachel – wyszeptałam drżącym głosem prosto w jego usta.
– MICHAEL! – powtórzył za mną męski głos, dobiegający zza drzwi.
Wtem, cały czar prysł. Chłopak rozluźnił uścisk i opuścił głowę.
– Chodź tu szybko! – ktoś znowu zawołał.
– Dokończymy to później – rzucił Michael w moją stronę, odwracając wzrok.
Próbowałam utrzymać równowagę, ale gdy mnie nie podtrzymywał, było to na prawdę trudne. Podparłam się parapetu i wzięłam głęboki wdech, żeby choć trochę ochłonąć. Nie zdążyłam poukładać sobie tego wszystkiego w głowie, bo Michael ruszył w stronę wyjścia. Kiedy już jako tako się uspokoiłam, poszłam za nim.
Na dole, stali wszyscy pozostali, a Calum trzymał w ręku wąską, białą kopertę. Podał ją Cliffordowi, kiedy ten znalazł się już odpowiednio blisko. Chwilę później, rozerwany papier poleciał na podłogę.
– "Ostatnie 24 godziny, D" – przeczytał Michael. – Co to ma znaczyć?
Napiłam się trochę wody z kranu, żeby na szybko zaspokoić pragnienie. Przy okazji opłukałam twarz. Później zaczęłam rozglądać się za zegarkiem, bo nawet nie wiedziałam, która była godzina. Gdy wreszcie go znalazłam, wybiła siódma rano. Nie spodziewałam się, że wstanę tak wcześnie. Zazwyczaj po imprezach spałam dłużej i na pewno nie byłam jedyna, której się to zdarzało.
Zupełnie niespodziewanie, podskoczyłam w miejscu, słysząc trzask drzwi. Najwyraźniej nie tylko ja zdążyłam wstać. Odruchowo spojrzałam na drzwi do pokoju Michaela - lekko uchylone. Chciałam tylko zajrzeć, żeby sprawdzić czy to na pewno on wyszedł na korytarz.
Szczerze miałam nadzieję, że nie zastanę go w sypialni. Poprzedniego wieczoru weszłam tam tylko na chwilę i nie miałam zbyt wiele czasu na obeznanie. Chyba nie było w tym nic nadzwyczajnego, że po prostu zżerała mnie ciekawość. Dlatego też, wzięłam głęboki wdech, po czym nieśmiało zajrzałam do środka, szerzej otwierając drzwi.
Na wejściu, popatrzyłam w stronę łóżka, na którym leżała tylko skotłowana kołdra. Przekraczając próg, wstrzymałam powietrze. Dobrze wiedziałam, że nie powinnam tam wchodzić, ale tak bardzo chciałam wiedzieć w jakiej śpi pościeli albo jakie ma obrazki na ścianach...
Myślałam, że dowiem się czegoś ciekawego, lecz nic takiego nie miało miejsca. Pościel była biała, a na jednej ze ścian wisiał tylko, niezbyt ciekawy, obraz drzewa. Żadnego regału z książkami, żadnych rzeczy osobistych. Zwykła sypialnia z łóżkiem, szafką nocną i komodą. Na dodatek meble nie były do kompletu. Próbowałam bardziej wytężyć wzrok, jakby w pokoju nagle miały pojawić się jakieś nowe przedmioty. Kiedy już chciałam wracać do siebie, dostrzegłam, stojące na szafce nocnej, dwie ramki ze zdjęciami.
Z daleka widziałam na jednej z fotografii grupkę ludzi, ale rzecz jasna chciałam zobaczyć ją z bliska. Podeszłam bliżej i zobaczyłam wyraźniej. Na jednym zdjęciu był Michael, ale jakby młodszy o kilka lat, obejmujący jakąś dziewczynę. Oboje radośnie szczerzyli zęby, a brunetka pokazywała znak pokoju. Widok uśmiechniętego chłopaka, sprawił że kąciki moich ust automatycznie skierowały się ku górze. Następnie, wzięłam do ręki drugą ramkę. Od prawej stał Luke, Calum, Michael, jakiś chłopak i Ashton. Na pierwszy rzut oka, wyglądali na świetnie zgraną paczkę najlepszych przyjaciół. Wszyscy mieli dłonie złożone na wzór pistoletu, wycelowanego w obiektyw. Wyglądało to dość śmiesznie, toteż zachichotałam pod nosem. Wtem, dziwnym trafem, z tyłu zdjęcia wysunął się kawałek papieru. Zaintrygowana, obróciłam ramkę tyłem. Na odwrocie, została przyczepiona karteczka z krótką notką:
Wszystkiego najlepszego z okazji 18 urodzin, od Josha :)
Tylko te kilka słów i nic więcej. Doszłam do wniosku, że Josh to chłopak, którego nie znałam, stojący między Ashtonem a Michaelem. Skoro na fotografii wyglądali na tak bardzo zżytych ze sobą, zastanawiałam się, gdzie mógłby być Josh.
– Jestem taki głodny! – na dźwięk krzyku Caluma, podskoczyłam w miejscu, niemalże upuszczając drogocenny przedmiot.
Od razu się zestresowałam, a moje serce zabiło szybciej. Przebywałam w tym pokoju nielegalnie, toteż adrenalina dała się we znaki. Odłożyłam wszystko na miejsce, po czym wróciłam do swojego pokoju, dla niepoznaki. Bez zwlekania, wyszłam na korytarz, gdzie wpadłam na głodnego chłopaka.
– O, hej! – przywitał mnie, ale za nic nie mogłam zrozumieć, dlaczego wciąż krzyczał. – Cieszę się, że cię widzę.
Uściskał mnie, co na pewno nie należało do normalnych sytuacji, ale nie skomentowałam tego. Razem zeszliśmy na dół, do kuchni, gdzie siedział tylko Michael, pogrążony w czytaniu gazety. Kiedy go minęłam, podniósł wzrok i uśmiechnął się lekko.
W tym momencie, poczułam się jakby musnął mnie promień słońca. Miałam wrażenie, że największy kolec najpiękniejszej róży wbił się w moje serce. Ten uśmiech... Nigdy, nikt nie skierował tak promiennego uśmiechu w moją stronę. Nie wiedzieć dlaczego, poczułam się wyróżniona jak nigdy wcześniej.
Ten drobny gest dodał mi niezwykle dużo energii. Bez wahania, sięgnęłam do chlebaka. Postanowiłam zrobić śniadanie dla wszystkich. Chłopcy jedli ogromne ilości jedzenia, więc same grzanki za nic w świecie by nie wystarczyły. Do grillowanego chleba zrobiłam całą patelnię jajecznicy i ugotowałam parówki.
Teraz na pewno się najedzą.
Tak bardzo zatraciłam się w gotowaniu, że nawet nie zwróciłam uwagi na cztery pary zdziwionych oczu, zwrócone w moją stronę. Nie wiedziałam jak bardzo wybredna była publika, ale mimo to, byłam zadowolona z siebie. Nałożyłam każdemu taką samą porcję, a sobie dwa razy mniejszą.
– No nieźle – w końcu Ashton przerwał milczenie. – Dzięki, Lauren.
Po tych słowach, lekko szturchnął mnie w ramię i puścił perskie oko. Momentalnie zapomniałam o kacu i potwornym, porannym nastroju. Miło było zjeść śniadanie w takiej atmosferze. Przez chwilę nawet poczułam się jakbym była we właściwym miejscu.
Kiedy zaczęliśmy jeść, Michael wciąż czytał gazetę, lecz teraz leżała na stole. Wychyliłam głowę, żeby zobaczyć nagłówek, ale ani trochę mnie on nie zaciekawił. Wtedy, przypomniałam sobie o czymś, o czym chciałam wspomnieć już wcześniej.
Odkaszlnęłam znacząco, przez co spojrzenia ponownie spoczęły na mnie.
– Kim jest Josh? – zapytałam bez zbędnego wstępu czy owijania w bawełnę.
Nagle zapadła głucha cisza. Wszyscy zamarli w bezruchu, poza Michaelem. Ten ciężko przełknął kęs grzanki, żeby zaraz potem zacząć zgrzytać zębami. Rzucił widelcem w talerz, robiąc przy tym dużo hałasu, i zaraz potem, odsunął się od stołu, tak że wszystko się zatrzęsło. Machnął ręką jakby chciał kogoś uderzyć, ale w ostatniej chwili zacisnął dłoń w pięść i wyszedł z kuchni bez słowa.
Popatrzyłam pytająco na pozostałych, a tylko Luke pokręcił głową.
– Nie powinnaś o to pytać... – skarcił.
Cała moja dobra energia wyparowała w jednej, krótkiej chwili.
– Oby tylko nie było tak jak ostatnio – dodał Calum.
Nie brzmiało to zbyt dobrze.
– Powiecie mi o co chodzi? – patrzyłam to na jednego, to na drugiego.
– Źle to znosił – wtrącił Ashton. – Spokojnie można to nazwać depresją.
Wytrzeszczyłam na niego oczy. Depresją? Co musiało się stać, żeby ktoś taki jak Michael popadł w tak głęboki stan psychiczny?
Nie mogłam tego tak zostawić, toteż wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę wyjścia.
– Lepiej zostaw go teraz samego – powiedział Luke, gdy przekraczałam próg.
Nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby pozwolić Michaelowi siedzieć samemu. Nawet jeśli nie wiedziałam co było tak złego w tym pytaniu, musiałam go za to przeprosić.
Chciałam zapukać, ale i tak wiedziałam, że nie pozwoli mi wejść. Dlatego, po prostu wpadłam do jego pokoju i stanęłam jak wryta. Siedział na łóżku, a twarz miał ukrytą w dłoniach. Kątem oka spojrzałam na szafkę nocną; ramka ze zdjęciem, na którym był Josh, leżała tyłem do przodu.
– Zostaw mnie – warknął, zanim w ogóle otworzyłam usta.
– Nie – odparłam pewnie, siadając obok niego.
Odkrył twarz, ale nie spojrzał na mnie; wlepił wzrok w podłogę.
– Przepraszam – zaczęłam. – Nie chciałam cię zdenerwować.
Cisza.
Nie wiedziałam jak go zachęcić do rozmowy.
– Powiesz mi kto to jest?
Znowu nic.
Czekałam w napięciu. Dopiero po chwili westchnął ciężko.
– Dobrze – wycedził przez zęby. – Josh to mój brat. Został... zabity.
Poczułam ukłucie w sercu. Wyraźnie chciał ująć to jak najkrócej. Każde wypowiedziane przez niego słowo, było przepełnione nieskończonym bólem, ale na ostatnie nałożył wybitny nacisk.
– Ja... nie wiedziałam – wydusiłam. – Przykro mi... Może mogę coś dla ciebie zrobić?
Słowa z trudnością wydobywały się z mojego gardła.
Dopiero wtedy, podniósł na mnie wzrok. Na widok pojedynczych łez, spływających mu po policzkach, zakryłam usta dłonią. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jest zdolny do płaczu.
Znowu nic nie odpowiedział, ale wyciągnął ramiona w moją stronę. Bezzwłocznie go objęłam. Wtulił twarz w moją szyję, przy czym zaczął także głośniej szlochać. Głaskałam go pokrzepiająco po plecach, nawet jeśli miało to przynieść tylko nieznaczne skutki. Zdecydowanie potrzebował czułości, zwłaszcza w takiej chwili.
Nie trudno było się domyślić, że Michael na prawdę kochał swojego brata. Nie znałam szczegółów jego morderstwa, ale śmierć w żadnej postaci nie mogła być pozytywnym wspomnieniem. Współczułam mu z całego serca i chciałam pomóc, mimo że nie wiedziałam jak.
Kiedy się odsunął, opadł na poduszkę. Nie chcąc mu przeszkadzać, wstałam i powoli wycofałam się do swojego pokoju.
Usiadłam na fotelu przy oknie, gdzie myślało się o wiele lepiej, niż gdziekolwiek indziej. Zaczęłam rozmyślać nad wszystkim, co się wydarzyło od mojego przyjazdu do Australii. Dawno temu zapomniałam, że nie jestem już w Anglii, bo miejsce na prawdę nie miało znaczenia. Dziwne jak szybko oswoiłam się z porywaczami.
Zaczęłam się śmiać sama z siebie, po czym wzruszyłam ramionami.
Lepiej mi było tutaj, niż z jakimś zakłamanym idiotą. Każdy normalny człowiek pomyślałby, że do reszty zwariowałam, a ja nawet nie miałam niczego na swoją obronę. Jednak najgorsze z tego wszystkiego było to, że musiałam wszystko ukrywać przed rodzicami. Starałam się dzwonić do nich jak najrzadziej, żeby niczego nie podejrzewali. Czułam wyrzuty sumienia, ale jednocześnie nie miałam innego wyjścia. Kłębiło się we mnie zbyt wiele sprzecznych emocji. Na dodatek...
Nagle, jak grom z jasnego nieba, Michael wpadł do pokoju, przez co niemal nie spadłam z fotela. Tak zamaszyście otworzył drzwi, że aż walnęły w ścianę. Wyglądał na wściekłego, ale mimo to, wstałam z miejsca.
– Chodź tu – wycedził przez zęby.
Nie brzmiało to zachęcająco, ani trochę. Szczerze się zlękłam. Zamiast do niego podejść, zrobiłam krok w tył, choć nie miałam zbyt dużego pola manewru. Ilekroć on robił krok do przodu, ja się cofałam, dopóki nie natrafiłam na ścianę. Był coraz bliżej, a minę wciąż miał groźną.
– Powiedziałem "chodź tu" – powtórzył.
Nie miałam gdzie iść, a dzieliło nas już tylko kilkanaście centymetrów.
Wyciągnął lewą rękę i położył mi ją na biodrze. Nawet nie zdążyłam spojrzeć na jego dłoń, a ta już powędrowała do mojego policzka. Jedyne na czym mogłam skupić wzrok to jego oczy. Niestety, kiedy w nie spojrzałam, moje serce niebezpiecznie przyspieszyło. Nie miałam zbyt wiele czasu na podziwianie bladej zieleni, bo przymknął powieki. Czułam, że mój oddech także nabrał tempa. Nie byłam świadoma tego, jak blisko siebie były nasze twarze.
Przestałam dotykać ściany, kiedy przyciągnął mnie bliżej siebie. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, przez co zaczęłam tracić nad sobą panowanie. Kolana zaprotestowały, najwyraźniej znudzone podtrzymywaniem całego ciała.
– M-miachel – wyszeptałam drżącym głosem prosto w jego usta.
– MICHAEL! – powtórzył za mną męski głos, dobiegający zza drzwi.
Wtem, cały czar prysł. Chłopak rozluźnił uścisk i opuścił głowę.
– Chodź tu szybko! – ktoś znowu zawołał.
– Dokończymy to później – rzucił Michael w moją stronę, odwracając wzrok.
Próbowałam utrzymać równowagę, ale gdy mnie nie podtrzymywał, było to na prawdę trudne. Podparłam się parapetu i wzięłam głęboki wdech, żeby choć trochę ochłonąć. Nie zdążyłam poukładać sobie tego wszystkiego w głowie, bo Michael ruszył w stronę wyjścia. Kiedy już jako tako się uspokoiłam, poszłam za nim.
Na dole, stali wszyscy pozostali, a Calum trzymał w ręku wąską, białą kopertę. Podał ją Cliffordowi, kiedy ten znalazł się już odpowiednio blisko. Chwilę później, rozerwany papier poleciał na podłogę.
– "Ostatnie 24 godziny, D" – przeczytał Michael. – Co to ma znaczyć?
~✦~
No i co to ma znaczyć? :o
Nawet nie wiem kiedy to się stało, ale Mask jest polecany przez spis YME (klik)
ORAZ (to ważne)
został nominowany do bloga miesiąca!
Wygrana byłaby wspaniała, ale nigdy nie wygram bez głosów. Dlatego, błagam Was o głosowanie w ankiecie, którą znajdziecie na samym dole strony TUTAJ (klik)
Będę baaardzo wdzięczna za każdy klik i z góry dziękuję ♥
O shit! Biedny mike... strasznie mi go szkoda.
OdpowiedzUsuńAle ta scena mauren omg myslalam ze sie pocaluja a tu bum jakas tajemnicza wiadomosc
Rozdzial booski
Pierwszykomentarzbezspacji! xoxo
OdpowiedzUsuńA tak serio to.... Zajebiste! xd
Kocham toooooo ;))
O SHIT! CO TO BYŁ ZA ROZDZIAŁ! Uwielbiam cie za niego <3 btw... Strasznie szkód mi Michaela... Nie zdziwię sie jak jej brata zabił ex chłopak Lauren... A końcówka była afagafatsvdhgf *o* mój ulubiony rozdział!!!
OdpowiedzUsuń@UfoPornotic
Tajemnicza wiadomość jej. Uwielbiam takie rzeczy. I ten PRAWIE pocaunek OMG
OdpowiedzUsuńIdealny jak zawsze !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
@Ola_Szit_
O M G
OdpowiedzUsuńJezu akdkkfjf
jejku tak mi szkoda Michaela :(
ale Lauren i Mike moment >>> akkfkfj jak oni mogli im przerwać slk
omg i ta wiadomość wtf boje sie
gratuluje nominacji i juz lece głosować 👌
czekam na następny rozdział strasznie niecierpliwie alfkf
@fancygrandee
Super notka, nie moge się doczekać następnej. Buziaczki :*:*:*
OdpowiedzUsuńJeju ciekawe jak to będzie.. aż mam ciarki xd naprawdę interesujące to jest :) czekam na więcej! xx
OdpowiedzUsuńJak mogłaś zakończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńSzybko next!
Jdnsodndodkdnkdkd <3
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Boże, zesikam się zaraz
OdpowiedzUsuńi trzeba czekać do kolejnego rozdziały, oh god ! Nie wytrzymam !!!! Super rozdział i wg cale opowiadanie ! Wuelbie cię !!! <3 fhfhvyjkgdsfjureasvjbhkk !
super rozdział, czekam na następny! pisz szybko :3
OdpowiedzUsuńgratulacje nominacji, na pewno zagłosuje :*
Hahaha najlepsza ta scena ze "wściekłym" Michael'em XDD Ja już przygotowana na najgorsze, a tu taki przebieg wydarzeń. Szkoda tylko, że nie dokończyli XD
OdpowiedzUsuńŚwietne. Czekam na dalszy ciąg.
xoxo
Zajebisty rozdział Kocham twojego bloga! :*
OdpowiedzUsuńNareszcie znalazłam czas, by przeczytać! :D Świetnie piszesz i pisz dalej :) Ciekawa fabuła, choć dość popularna, pokazana w innym świetle :P Wciągająca i zapierająca czasami dech w piersiach :D Czekam na następne :x
OdpowiedzUsuńGdy znajdziesz chwilę wpadnij też do mnie :P
Pozdrawiam
Luna :D
Mówiłam ci że jestem twoją fanką? A co, jeszcze raz podziękuję za imagina <3
OdpowiedzUsuńCo to rozdziału to początek nawet mnie rozśmieszył. Ja bym nie czekała na zwykły "pocałunek" tylko na coś więcej. Masz taki czar w tym jak piszesz i ogólnie cieszę się że przerywasz w takich momentach, bo to ciągnie do dalszego czytania.
Czekam na następny ;)
Soni23423
ajduhhxhdhdufijdjdiddixjdjdijdiiwjzoxijrsguhbguhgftbisjjn
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
Jeju biedny Mikey, płakałam jak był ten moment o Josh'u :'c
Ale później ta scena z Mauren <3 najpierw myślałam, że ją zabije czy coś, tak jak na początku ff, a później takie ajehbdhjjf <3
Czekam na next :) Masz wielki talent do pisania ff :)
@Emilka_5SOSFam
Idealny
OdpowiedzUsuńKurcze dziewczyno masz wielki talent.. to po prostu jest niezwykłe :)Ma coś takiego że ciągnie do dalszego czytania. Świetna fabuła :D i ten wszystkie sceny z michaelem och xd trzyma w napięciu :) pozdrawiam x @kikilil123
OdpowiedzUsuń