Na szczęście, biegłem o wiele szybciej, niż Alison, która miała na sobie buty na obcasie. Zatrzymałem ją przy samej bramie, oplatając ją rękoma. Zamiast się wyrywać, zaczęła chichotać głupkowato. Gdy rozluźniłem uścisk, odwróciła się do mnie twarzą, jednocześnie zarzucając brązowe włosy na lewe ramię.
– Nie sądziłam, że będziesz za mną biegł. – Wyraźnie czerpała satysfakcję z tej sytuacji.
Popchnąłem ją na mur, uniemożliwiając poruszanie się.
– Mam do ciebie pewną sprawę – postanowiłem przejść od razu do sedna sprawy, ignorując jej słowa. – Pracujesz jeszcze dla Daniela?
– Może tak, a może nie – prychnęła.
– Mów.
Przystawała z nogi na nogę, jednocześnie obkręcając sobie kosmyk włosów wokół palca. Niespiesznie lustrowała mnie spojrzeniem, ale starałem się zachować cierpliwość, choć nie należało to do łatwych zadań.
- Oh, Michael. Jesteś taki słodki, nie pasuje do ciebie tytuł bad boya.
Coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że rozmowa z nią nie miała żadnego sensu. Mimo to, nie zamierzałem odpuścić tak łatwo.
– Nic o mnie nie wiesz. I nie odbiegaj od tematu. Odpowiedz mi na pytanie.
– Czemu zawsze rozkazujesz? – Miała niezły ubaw. – Może spróbuj poprosić?
Nie miałem czasu na zabawę w kotka i myszkę, toteż zrobiłem to, co chciała.
– Proszę – wycedziłem przez zęby.
– Widzisz? Od razu lepiej. No więc, straciłam z nim kontakt, odkąd mu zwiałeś. Stwierdził, że już mnie nie potrzebuje.
Na prawdę chciałem jej wierzyć, ale nie trudno było zobaczyć kłamstwo w tych oczach. Musiałbym podać jej eliksir prawdy, żeby odpowiedziała szczerze na moje pytanie. Chciałem się dowiedzieć o wiele więcej, ale skoro kłamała, ta konwersacja nie toczyła się po właściwym torze.
Na pożegnanie, machnąłem bezwiednie ręką, po czym wróciłem do przyjaciół. Niestety, spotkałem się z ich morderczymi spojrzeniami, ale brakowało mi sił na tłumaczenie się.
– Proszę – wycedziłem przez zęby.
– Widzisz? Od razu lepiej. No więc, straciłam z nim kontakt, odkąd mu zwiałeś. Stwierdził, że już mnie nie potrzebuje.
Na prawdę chciałem jej wierzyć, ale nie trudno było zobaczyć kłamstwo w tych oczach. Musiałbym podać jej eliksir prawdy, żeby odpowiedziała szczerze na moje pytanie. Chciałem się dowiedzieć o wiele więcej, ale skoro kłamała, ta konwersacja nie toczyła się po właściwym torze.
Na pożegnanie, machnąłem bezwiednie ręką, po czym wróciłem do przyjaciół. Niestety, spotkałem się z ich morderczymi spojrzeniami, ale brakowało mi sił na tłumaczenie się.
Lauren
Jeszcze zaspana, nie chciałam wychodzić z łóżka, ale mój żołądek podpowiadał co innego. Przez chwilę przewracałam się z boku na bok, lecz burczenie w brzuchu nie ustawało. W końcu, po krótkiej walce z samą sobą, zebrałam w sobie wystarczająco dużo sił, żeby zejść na dół, do kuchni. Najwyraźniej wszyscy jeszcze spali, o czym przekonała mnie głucha cisza. Miałam okazję zajrzeć do lodówki i zgarnąć same najlepsze produkty na moją wymarzoną kanapkę. Kiedy otworzyłam drzwiczki, usłyszałam za sobą kroki, zanim zdążyłam się dobrze rozejrzeć. Odskoczyłam jak oparzona, udając że nie robię nic specjalnego.
Do kuchni wszedł Michael, ubrany jakby zaraz miał wyjść z domu. Miał na sobie skórzaną kurtkę, w której wyglądał nadzwyczaj dobrze. Ledwo przekroczył próg pomieszczenia, a już się zatrzymał. Podrapał się po karku, jakby nad czymś rozmyślał. W milczeniu, przypatrywałam mu się z bezpiecznej odległości, co jednak nie znaczyło, że mnie nie widział. Wręcz przeciwnie – patrzył mi prosto w oczy. Staliśmy w tej ciszy przez jakiś czas, dopóki moich uszu nie dobiegło trzaśnięcie drzwi. Zaskoczona, podskoczyłam w miejscu, gdy Michael tylko spojrzał za siebie przez ramię. Nie wyglądał jakby był zaskoczony tym, co zobaczył.
– Wreszcie cię mam – powiedział ktoś, kto, jak przypuszczałam, wszedł frontowymi drzwiami. W jego głosie dosłownie słyszałam żądzę krwi.
Bez namysłu, podbiegłam do Michaela, żeby móc przyjrzeć się nieznajomemu, jednocześnie zachowując krótki odstęp. Okazało się, że przybysz wcale nie był taki nieznajomy.
Daniel celował pistoletem prosto w pierś blondyna, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Nie miałam zielonego pojęcia co się działo i jak on tu wszedł, a jedyną rzeczą, której byłam pewna, było ogarniające mnie przerażenie.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam otworzyć ust. Chciałam coś zrobić, ale nie mogłam się ruszyć. Stałam jak słup soli, zdolna jedynie do wyciągnięcia ręki przed siebie. Próbowałam złapać Michaela za ramię, co okazało się trudniejsze, niż myślałam. Zupełnie jakby oddalał się za każdym razem, gdy ja się do niego zbliżałam. Coraz bardziej wystraszona, panikowałam, wydobywając z siebie jedynie przeciągłe jęki. Dobrze wiedziałam co się szykowało, a do moich oczu automatycznie napłynęły łzy.
– Zbyt długo byłeś na wolności – powiedział nagle brunet, po czym pociągnął za spust. Po prostu to zrobił, tak szybko i bezceremonialnie, jakby nie miało to żadnego znaczenia.
Gdy kula leciała bezpośrednio na Michaela, popatrzył na mnie wzrokiem, przepełnionym smutkiem i nieskończonym cierpieniem. Wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale już nie był w stanie. Z ust poleciała mu stróżka krwi, następnie zmieniając się w krwawy wodospad. Wtedy, odzyskałam władzę w nogach, ale były tak słabe, że załamały się pod ciężarem mojego ciała. Opadłam na ziemię, a zakrwawiony Michael dołączył do mnie chwilę później. Nasze twarze znalazły się na jednej linii. Patrzyłam mu w oczy, z których w końcu także pociekły łzy.
– Nie... – pisnęłam. – Nie zostawiaj mnie!
– Przepraszam... – Wypowiedzenie tego jednego słowa zabrało mu ostatnie resztki sił, gdyż po tym, zamilkł na wieki.
Na ten widok, wydałam z siebie zduszony krzyk, jednocześnie powracając do rzeczywistości.
Gdy kula leciała bezpośrednio na Michaela, popatrzył na mnie wzrokiem, przepełnionym smutkiem i nieskończonym cierpieniem. Wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale już nie był w stanie. Z ust poleciała mu stróżka krwi, następnie zmieniając się w krwawy wodospad. Wtedy, odzyskałam władzę w nogach, ale były tak słabe, że załamały się pod ciężarem mojego ciała. Opadłam na ziemię, a zakrwawiony Michael dołączył do mnie chwilę później. Nasze twarze znalazły się na jednej linii. Patrzyłam mu w oczy, z których w końcu także pociekły łzy.
– Nie... – pisnęłam. – Nie zostawiaj mnie!
– Przepraszam... – Wypowiedzenie tego jednego słowa zabrało mu ostatnie resztki sił, gdyż po tym, zamilkł na wieki.
Na ten widok, wydałam z siebie zduszony krzyk, jednocześnie powracając do rzeczywistości.
Byłam pewna, że krzyknęłam w trakcie trwania tego okropnego snu. Po przebudzeniu, usiadłam na łóżku i patrzyłam tępo w ścianę przed sobą, powoli kojarząc co się wydarzyło.
To był tylko sen.
Najbardziej realny koszmar jaki w życiu miałam. Nawet po odzyskaniu świadomości, moje ręce były pokryte gęsią skórką, a serce waliło mi jak młotem. Otarłam czoło z pojedynczych kropel potu.
Coraz intensywniej myślałam o tym, co miało miejsce w sennej rzeczywistości. Michael został zabity. Ta myśl tak bardzo mnie przerażała, że natychmiast wstałam i poszłam prosto do pokoju za łazienką. Musiałam sprawdzić czy aby na pewno to był tylko sen. Gdyby jednak okazał się prawdą, uschłabym z rozpaczy. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo przywiązałam się do tego tajemniczego chłopaka.
Odetchnęłam z ulgą dopiero wtedy, gdy zobaczyłam go, śpiącego smacznie w swoim łóżku. Najwyraźniej znowu się wiercił, lecz tym razem kołdra wylądowała na podłodze; nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Przykryłam go i pogłaskałam po głowie, niczym rodzic, tulący małe dziecko do snu. Nieważne, że miał ślinę na policzku i potargane włosy. Zachwycona tym widokiem, ostrożnie weszłam pod kołdrę. Jak na komendę, Michael się przebudził, czego za wszelką cenę chciałam uniknąć.
– Co do...? – wychrypiał. – Znowu nie mogłaś spać?
Posłałam mu znaczące spojrzenie, w nadziei, że zrozumie. Nie chciałam mu opowiadać o śnie, gdyż wolałam o nim zwyczajnie zapomnieć. Dlatego, po prostu go objęłam i chciałam spać. Przy nim czułam się o wiele bezpieczniej, niż gdy byłam sama w pokoju. Nawet jeśli dzieliła nas tylko ściana, miałam wrażenie, że było to zbyt wiele.
– Cieszę się, że cię mam – powiedziałam. – Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Zaskoczyłam sama siebie tymi słowami, a jeszcze bardziej dziwiły mnie uczucia, jakimi darzyłam Mikey'a. Gdyby jakiś czas temu ktoś mi powiedział, że poczuję coś do jakiegoś psychola z gangu, to wyśmiałabym mu się w twarz. Ale teraz wiem, że nie jest on żadnym wariatem, a z tym całym gangiem nie jest do końca tak, jak wszyscy myślą.
– Może gdzieś jutro pójdziemy? – zapytał nagle, zmuszając mnie do otwarcia oczu. – Razem.
– Masz na myśli randkę?
W odpowiedzi skinął głową i wyszczerzył zęby. Pierwszy raz widziałam go z takim szczerym uśmiechem na twarzy, ale zdecydowanie podobała mi się taka odmiana.
– Dobrze – odpowiedziałam na jego pytanie, po czym ponownie zamknęłam oczy.
Michael
Wysiadłem z samochodu i od razu sięgnąłem do kieszeni spodni po pistolet. Widziałem Daniela na samym końcu uliczki, ale już w niego celowałem, gotowy do strzału. Kiedy zorientował się, że jest pod ostrzałem, zamarł w bezruchu, co było do niego kompletnie niepodobne. Korzystając z okazji, podbiegłem bliżej, przyciskając go do ogrodzenia z kraty. Wytrzeszczył oczy, ale tylko na chwilę, bo zaraz później zaczął się śmiać. To było dla niego typowe – złowieszczy śmiech w każdej sytuacji. Nie miałem pojęcia co Lauren w nim widziała...
Położyłem mu pistolet do skroni, wolną dłonią trzymając za kołnierz, już i tak pomiętej, koszuli.
– Doszedłem do wniosku... – wycedziłem przez zęby – ...że najlepszą zemstą za zabicie Nicole, będzie zabicie ciebie. Czyż nie brzmi to sprawiedliwie?
– Owszem – odparł poważnie, w pełni opanowany. – Lecz kto wtedy zabije ciebie?
Znowu ze mną grał. Wiecznie używał tych samych, starych sztuczek.
– Oh, Michael. Przecież beze mnie byłoby nudno.
Najbardziej w tej sytuacji irytował mnie ton jego głosu. Był tak cholernie pewny siebie, że nie mieściło mi się to w głowie. Mówił tak, jakby sprawował władzę nad całym światem.
– Bez ciebie na pewno byłoby lepiej. – Nie zamierzałem przegrać tej walki słownej.
– Błagam cię, człowieku. – Sarkastycznie wywrócił oczami. – Gdybyś chciał, już dawno byś mnie zabił. Spójrz prawdzie w oczy, po prostu nie jesteś zdolny do popełnienia takiej zbrodni. Tylko sprawiasz wrażenie takiego kozaka, ale w rzeczywistości ukrywasz swoją twarz pod maską. Jesteś słaby, a myślisz, że jak pomachasz mi bronią przed twarzą to od razu zmięknę. Oszukujesz sam siebie.
Z każdym jego słowem, moja złość zamiast wzrastać, malała. Rozluźniłem uścisk, a ręka, w której trzymałem pistolet, mimowolnie opadła.
On miał rację.
– Słuchaj. – Poprawiał kołnierzyk jedną dłonią, a drugą gładził koszulę. – Nie chcę iść na łatwiznę, więc cię nie zabiję.
Wyglądał jak biznesmen, przygotowujący się do spotkania w firmie. Niestety, nie na długo, bo chwilę później to on mnie przyciskał do ogrodzenia. Zmarszczył czoło i patrzył na mnie spod byka. Pistolet wysunął mi się spod palców, po czym z trzaskiem upadł na beton. Słowa Daniela niespodziewanie wypompowały ze mnie całą energię.
– Poza tym, wiesz, że lubię się bawić – kontynuował. – Jestem zbyt inteligentny, żeby strzelić ci kulkę w łeb. Nawet nie zauważysz kiedy zginiesz bardziej tragiczną śmiercią. Jeszcze będziesz cierpieć.
Wypuścił mnie, przypominając mi o moich wątłych nogach; powoli osuwałem się na ziemię. Już miał odejść, lecz odwrócił się na moment, tylko po to, żeby walnąć mnie z pięści w twarz. Następnie, rozmasowując sobie knykcie, ruszył w stronę głównej ulicy. Zostawił mnie w zaułku zupełnie samego z bezsilnością i limem na twarzy. Przez chwilę patrzyłem się na jego plecy. Wyglądał tak niepozornie. Zapewne wszyscy ludzie na ulicy myśleli, że jest cenionym mężczyzną, a jego sukces oparty na talencie. Szkoda, że takie spojrzenie bardzo mijało się z prawdą.
Siedziałem bezczynnie przez dobre kilkanaście minut, rozmyślając nad słowami Daniela, nieustannie krążącymi w mojej głowie.
"Ukrywasz twarz pod maską."
"Oszukujesz sam siebie."
Nie chciałem przyznawać mu racji.... Nie chciałem tego najbardziej na świecie, ale było to o wiele trudniejsze, niż mogłem przypuszczać. On po prostu znał mnie jak własną kieszeń. Znał już każdy mój słaby punkt. Wiedział kiedy się złoszczę, a kiedy ulegam. Przestałem wierzyć, że mogę go jeszcze czymś zaskoczyć. Dlatego właśnie, musiałem go wyeliminować raz na zawsze i zakończyć tą wojnę. Zbyt długo to trwa, a zapoczątkował to jeszcze mój brat.
Po chwili załamania, zyskałem nową motywację do działania.Wstałem, podtrzymując się ogrodzenia, po czym chwiejnym krokiem ruszyłem do samochodu. W końcu, odzyskałem równowagę i czucie w dłoniach. Byłem na siebie wściekły. Za to, że znowu pozwoliłem mu, żeby mnie złamał. Pozostawało jedno rozwiązanie z tej sytuacji – doprowadzić do złamania jego.
~✦~
Mogliście się trochę pogubić w tym rozdziale, chyba sama też się pogubiłam. Na początku perspektywy Lauren, ona śniła i dopiero później się obudziła, to chyba dość zrozumiałe. Natomiast później, gdy zaczyna się spojrzenie Michaela, trwa następny dzień.
Przewiduję jeszcze ok. 5 rozdziałów i koniec części pierwszej. Najprawdopodobniej miesiąc później ruszy kolejna część, ale to zależy czy będziecie nią zainteresowani:)
Więc chcecie drugą część?
Więc chcecie drugą część?
Także bardzo Was proszę o opinie, których ostatnio i tak jest dużo, i za to bardzo dziękuję xx
Rozdział po prostu wyśmienity, boski i cudowny!
OdpowiedzUsuńScena kiedy MIchael umierał... jezu już myślałam, że to prawda
Daniel to dupek, więc mam nadzieję, że uda im się na nim zemścić tak jak to panują
Oczywiście, że chcę 2 część! Ciekawe czym jeszcze ud ci się mnie zaskoczyć ;)
Chcemy 2 cześć! Yayyy ta xdd :)
OdpowiedzUsuńKiedy to tak szybko minęło?! :O. Ja nie chce drugiej części. Ja jej pragnę *_*. Masz racje, lekko się pogubiłam w tym rozdziale, ale myślę, że w kolejnym jakoś się to rozwinie. Chce wiedzieć co takiego wymyślił Michael i mam nadzieje, że na tej randce przejdzie samego siebie. Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńW momencie snu Lauren ryczałam jak głupia. Kiedy okazało się, że to sen miałam ochotę Cię zabić! Rozdział świetny. Jest wspaniałą pisarką :)
OdpowiedzUsuńjasne, że chcę drugą część. Wspaniale piszesz. (choć wiedziałam, że perspektywa Lauren to sen bo to by był nonsens gdyby główny bohater zmarł)/hugmecliff0rdx
OdpowiedzUsuńDruga część? Jasne, najlepiej teraz ;) soooo... mega rozdział, bardzo podobał mi się ten koszmar Lauren i ta cała sytuacja z Alison... lodzio miodzio ;) Buziaczki i do następnego :*:*:*
OdpowiedzUsuńAlison działała mi na nerwy, jednocześnie trochę mnie rozśmieszając :P. Ale moment jak Michael zginął myślałam, że naprawdę już po nim. Gdy sie dowiedziałam, że to sen kamień spadł mi z serca, uffff. To tylko sen :D. A nad drugą częścią nawet się nie zastanawiaj. Piszzz, bede czekać :D. Czekam na kolejny <333. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńxxforeverxxx.blogspot.com
Woow, ale zakręcony xdd warto bylo czekać xd
OdpowiedzUsuńKOCHAM!!!! <3
OdpowiedzUsuńCo tutaj gadać ?
OdpowiedzUsuńCzekać tylko na kolejny rozdział i jechane z tym.
i tak chcemy kolejną część ;33
Pozdrawiam ; SOSIK *,*
A jednak ,uczucie kwitnie <3 . Michael jest twardy nie da się temu ... Danielowi :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny
A co do drugiej części to TAK TAK TAK TAK CHCĘ :D
Genialny rozdział i ... CHCĘ DRUGĄ CZĘŚĆ BARDZO BARDZO BAAARDZO!!!! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. :) I z chęcią będę czytała drugą część. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na neksta : )
OdpowiedzUsuńDzisiaj znalazłam twoje ff i zaczęłam je czytać, oczywiście dotarłam do samego końca... Jest świetne i wciągające już dawno nic mnie tak nie zaciekawiło... Czekam na kolejne rozdziały i oczywiście mam nadzieje że kolejna część powstanie <3 ;D
OdpowiedzUsuńJa pragnę drugą część. Rozdział... faktycznie można się było pogubić, ale ogólnie super. Ten sen... Fajnie, że nie napisałaś, że to sen bo była taka niespodziewajka, ale o mało co nie dostałam zawału. Już miałam łzy w oczach i to było takie...Co?! On nie może umrzeć! Nie teraz! Geniusz kocham Cię i wierzę mocno, że dasz rade. Nie poddawaj się i pisz <3
OdpowiedzUsuńKochana nominowałam Cię do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńTutaj znajdziesz więcej informacji:
http://niezlomna.blogspot.com/2015/01/podwojne-liebster-award.html
http://oczy-cherubina.blogspot.com/2015/01/podwojne-liebster-award.html
Posty są na dwóch blogach, ponieważ zbiegły mi się w czasie dwie nominację i najrozsądniejszym wyjściem było zawarcie wszystkiego w jednym poście na dwóch stronach.
Oczywiście że oczekujemy kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńCzekam na neksta . Kocham Twojego bloga !:)
OdpowiedzUsuńŚwietne ff :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow wpadłam tu przez przypadek ,opowiadane jest po prostu cudowne ,az zaparło mi dech w piersi ,widać że uczucie kwitnie . Czekam na nexta i również zapraszam do siebie . Zachecam do czytania i komentowania
OdpowiedzUsuńhttp://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/
Życze weny :)