19 wrz 2015

Rozdział 3.

ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI O CHARAKTERZE SEKSUALNYM! (+18)

muzyczka (klik)



Lauren

Obudził mnie telefon, dyskretnie wibrujący na szafce nocnej. Sięgnęłam po niego, chcąc odczytać SMSa, ale wciąż byłam zaspana, więc miałam pewne trudności z odczytaniem literek na ekranie. Przetarłam oczy, co pomogło mi w zaostrzeniu obrazu. Nadawcą wiadomości był Michael, co wcale mnie nie zdziwiło.
Zapraszam na śniadanie na dziedzińcu.
Krótko, lecz treściwie. Zegarek wskazywał równo ósmą rano, przez co nie chciało mi się wierzyć, że Michael wstał wcześniej, żeby przygotować śniadanie i przywlec je do mnie. Wyjrzałam przez okno, gdyż z mojego pokoju był widok na akademicki dziedziniec. Wiadomość była prawdziwa – na trawie siedział czerwonowłosy, a obok niego stał koszyk piknikowy. Ten widok, natychmiast wywołał uśmiech na mojej twarzy. Nie mogłam tego zignorować, więc bezzwłocznie wstałam z łóżka i ubrałam się pospiesznie, żeby jak najszybciej wyjść na dwór.
– Nie mogę uwierzyć własnym oczom – powiedziałam zaraz po wyjściu z budynku.
Michael odpowiedział mi szerokim uśmiechem, po czym poklepał miejsce obok siebie. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale siedział na brązowym kocu. Chętnie usiadłam na wskazanym miejscu, czując narastający głód. Jednak zanim odkryłam zawartość koszyka, dostałam od chłopaka buziaka w policzek na powitanie. Próbowałam się nie zarumienić, co chyba się udało, gdyż nie poczułam przypływu ciepła na twarzy.
– Bon Appétit. – Michael odsłonił wieko, żebym mogła zajrzeć do środka i wybrać coś do jedzenia.
Były tam kanapki, kilka owoców oraz termos. Wzięłam do ręki pierwszą lepszą kanapkę, z której wystawał liść sałaty.
– Kawy? – zapytał, wyjmując termos. W odpowiedzi skinęłam głową.
Potrawa niby taka niepozorna, lecz bardzo smaczna. Jadłam ją ze smakiem, delektując się chrupiącymi warzywami, znajdującymi się między kromkami chleba. Nie spodziewałam się, że Michael mógłby mieć talent kulinarny, więc było to miłe zaskoczenie. Wzięłam łyka kawy i wtedy poczułam się naprawdę dobrze.
– Za półtorej godziny zaczynasz wykłady. Mogę cię podwieźć, a potem odebrać.
– Skąd znasz mój plan zajęć? – zapytałam. Wciąż zachowywałam pewien dystans i byłam nieco podejrzliwa.
– Był wywieszony w twoim pokoju, więc zawczasu się z nim zapoznałem. Więc zawieźć cię czy wolisz jechać metrem?
– Zawieźć.
Skinął głową, jednocześnie uśmiechając się pod nosem.
– Świetnie – dodał. – W takim razie będziemy mieć więcej czasu dla siebie.
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, toteż ugryzłam spory kęs kanapki, żeby nie musieć nic mówić. Poczułam się trochę dziwnie. Wyglądało na to, że Michael miał zaplanowany cały dzień, a jego plany uwzględniały mnie niemal w każdej godzinie.
– Gdzie mieszkasz? – zapytałam, zmieniając temat.
– Zatrzymałem się w pobliskim hostelu. Tanio, ale dogodnie.
Znowu obudziła się jego pewność siebie. Patrzył na mnie bez przerwy, a słowa wypowiadał bez żadnego zająknięcia, jakby układał odpowiedzi na moje pytania już wczoraj.
– A skąd masz auto?
– Wypożyczyłem. Czerwone. Pasuje ci?
– Pod kolor włosów? – Zachichotałam, na co on wywrócił oczami, ale uśmiechnął się lekko.
Jeszcze chwilę siedzieliśmy na dziedzińcu, gdzie zjadłam drugą kanapkę i pomarańczę. Zazwyczaj nie jadłam zbyt obfitych śniadań, więc to zupełnie mi wystarczyło.
Michael odpowiedział mi trochę o tym, co robią teraz jego koledzy. Dowiedziałam się, że Calum znalazł sobie dziewczynę, z którą był już ponad dwa miesiące. Podobno była modelką, ale jakoś nie chciało mi się w to wierzyć i nie próbowałam tego ukryć. Oczywiście, nie umknęło to uwadze Michaela i stwierdził, że powinnam zobaczyć na własne oczy, jeśli nie wierzyłam. Taka drobnostka, rzecz jasna, nie mogła przeważyć nad moją decyzją odnośnie powrotu do Australii.
Okazało się także, że Ashton miał wypadek na motorze, przez co kilka tygodni spędził w szpitalu. Na szczęście, złamana kość się zrosła i wszystko wróciło do normy.
Miło było słuchać o chłopakach, jednak najbardziej chciałam usłyszeć jak ma się Luke. Czy pozbierał się po śmieci siostry? Czy zaznał szczęścia? Micheal stwierdził, że tamten czuje się o wiele lepiej. Niestety, nie brzmiało to przekonująco i, mimo że chciałam, ciężko mi było uwierzyć w jego słowa.
Tęskniłam za resztą chłopaków. Za żartami Caluma, za ciepłym uśmiechem Luke'a i nawet za jajecznicą Ashtona. Na myśl o nich, moje usta wykrzywiały się w uśmiechu, ale wciąż nie chciałam opuszczać Anglii. Wiedziałam, że Michael próbował mnie podchodzić z różnych stron, ale póki miałam tego świadomość – byłam bezpieczna.
Po rozmowie, nadszedł czas, żebym szykowała się do szkoły. Tego dnia nie miałam ochoty iść na wykłady, ale pokrzepiała mnie myśl, że gdy przez nie przebrnę, po południu zrobimy coś fajnego. Jeszcze nie wiedziałam jakie plany na wieczór miał Michael, ale po tak miłej niespodziance z rana, mogłam spodziewać się czegoś równie miłego.


Z kanapką i jabłkiem, pozostałych ze śniadania, wytrwałam do piętnastej, czyli do końca lekcji. Wyszłam z budynku uczelni w podskokach, gotowa na zabawę. Myślałam o pójściu do kina lub wesołego miasteczka... Naprawdę miałam ochotę na watę cukrową.
Michael już czekał na mnie w wypożyczonym Subaru, do którego weszłam bez wahania. Powitał mnie szeroki uśmiech na twarzy kierowcy, na widok którego, zrobiło mi się cieplej na sercu.
– Dokąd się wybieramy? – zapytałam, gdy Michael przekręcił kluczyk w stacyjce.
– Co powiesz na imprezę? W bractwie, tuż przy twoim akademiku, robią jakąś zabawę z pompą i myślę, że może być całkiem fajnie.
Impreza? Z początku nie byłam do końca przekonana. Ostatnia impreza, na której byłam, skończyła się tym, że musiałam uciekać z objęć natrętnego kolegi, a połowy z tego nawet nie pamiętałam. Ale Michaelowi coraz lepiej wychodziło przekonywanie mnie, co wcale mi się nie podobało, bo wiedziałam, że mógł to wykorzystać przeciwko mnie. Niestety, po długich namowach – zgodziłam się.
Na studiach, imprezy odbywały się codziennie, więc mogłam przewidzieć, że Michael będzie miał w planach wybranie się na jedną z nich. On, w przeciwieństwie do mnie, zapewne nie miał zbyt wiele czasu na zabawę, więc z drugiej strony rozumiałam jego wybór. Dlatego też, nie zamierzałam kręcić nosem i postanowiłam podejść do tej sprawy nieco inaczej.
Zaczęłam się przygotować do imprezy, a obecność Michaela w moim pokoju wcale mi w tym nie przeszkadzała. Layla także była z nami i nawet zamieniła kilka zdań z czerwonowłosym. Zapewne pytała go o ów szalony kolor włosów, gdyż sama miała na głowie równie niecodzienny.
Podczas gdy oni rozmawiali, ja prasowałam czarną, obcisłą spódniczkę, której dawno nie miałam na sobie, a zdecydowanie zasługiwała na uwagę. Do tego założyłam krótki, biały top w granatowe paseczki, z odsłoniętymi ramionami. Umiejętnie użyłam prostownicy do zrobienia na włosach delikatnych fal. Robiąc makijaż, nie mogłam przestać uśmiechać się do swojego odbicia w lustrze. W ostatniej chwili, postanowiłam zaszaleć i nałożyłam na usta czerwoną pomadkę. Byłam zadowolona z końcowego efektu, więc dumnie zaprezentowałam się Michaelowi i Laylii. Wiedziałam, że temu pierwszemu spodoba się mój skąpy strój. W końcu, był tylko facetem.
Wiele się nie pomyliłam. Co prawda, szczęka mu nie opadła, ale zlustrował mnie spojrzeniem, po czym jego policzki lekko poczerwieniały. Taka reakcja także mnie satysfakcjonowała.
– Jestem gotowa – oznajmiłam, choć niewątpliwie tego nie przeoczył. – A ty zamierzasz iść tak?
Michael był ubrany w czarne spodnie, czarną koszulkę i zwykłą dżinsową kurtkę. Przy mnie prezentował się dość marnie, ale lepiej żebym to ją wyglądała bosko.
– Chyba jest w porządku – podsumował, oglądając rękaw swojej kurtki, jakby sprawdzał czy przypadkiem jej nie ubrudził.
Skinęłam głową i już chciałam wychodzić z pokoju, kiedy męska ręka zatrzymała mnie w ostatniej chwili. Michael znalazł się przy mnie w ekspresowym tempie, po czym nachylił się tak, że mogłam pocałować go w szyję.
– Mam nowe perfumy. Podobają ci się? – mruknął, przez co nogi mi zmiękły, ale natychmiast się pozbierałam.
– Bardzo ładne – odparłam spokojnie, próbując ukryć moją wcześniejszą reakcję.
– Dziś idę na noc do Theo, więc macie cały pokój dla siebie – powiedziała Layla, ruszając znacząco brwiami.
Wywróciłam oczami, po czym wyszłam za drzwi.
Bractwo, do którego szliśmy, znajdowało się dosłownie za płotem, więc drogę tam pokonaliśmy na piechotę. Impreza była otwarta dla wszystkich studentów, co skutkowało ogromnym tłumem. Zanim weszłam do domu, wiedziałam, że będzie tłoczno. Dużo osób bawiło się na ganku i na podwórku, zapewne z racji tego, że nie było dla nich miejsca w środku. Od razu chciałam zawrócić, ale Michaela nie zraził ten widok.
– Nadal chcesz tam iść? – zapytałam, krzywiąc się. – Straszny tłok.
– Już postanowiłem – odparł pewnie. – Poza tym, nie mam zbyt wielu okazji do imprezowania w takich miejscach.
Nie odpowiedziałam. Po prostu ruszyłam naprzód, a Michael złapał moją dłoń. Popatrzyłam pytająco na nasze splecione palce, a później na niego.
– Żebyś mi się nie zgubiła – wyjaśnił, posyłając mi ciepły uśmiech.
Faktycznie – wolałam być z nim, niż sama, narażona na czyjeś zaloty. Chciałam wejść do domu przez drzwi frontowe, ale Michael zaprowadził mnie na tylne podwórko, jakby znał to miejsce i wiedział gdzie jest najlepsze miejsce.
Na ogrodzie znajdował się niewielki basen, równie zapełniony co całe podwórko. Wielu gości kąpało się w ubraniach lub w bieliźnie, gdyż mało kto wziął ze sobą kostium kąpielowy. Nikomu nie przeszkadzało, że jeden chłopak biegał zupełnie nagi i zupełnie pijany. Mnie także przestały dziwić widoki takie, jak ten; tu było to normalne.
Po ogarnięciu wzrokiem całego podwórka, spojrzałam na Michaela. Wyglądał na bardzo podekscytowanego – uśmiechał się i ciągnął mnie w stronę barku. Wzięliśmy sobie po piwie na dobry początek, po czym usiedliśmy na murku. Kamień był dość chłodny, ale było to jedyne miejsce do siedzenia, więc próbowałam nie narzekać. Wzięłam łyk równie zimnego piwa i wciąż przypatrywałam się innym imprezowiczom. Muzyka grała bardzo głośno, ale to mi nie przeszkadzało; zdążyłam się przyzwyczaić. Dopiero po chwili, zdałam sobie sprawę, że ktoś mnie obserwował. Byłam przekonana, że Michael robił to samo co ja, lecz on wolał przyglądać się mnie.
– Chcesz potańczyć? – zapytałam, nieustannie unikając kontaktu wzrokowego.
– Raczej nie – odparł jakby nieco przygaszony.
Ten ton głosu zmusił mnie do spojrzenia na niego. Faktycznie, jakby posmutniał, a oczy przestały mu błyszczeć. Patrzył na swoją puszkę z piwem, a raczej po piwie, bo zdążył ją już opróżnić. Zaproponowałam, że przyniosę mu drugie, na co odpowiedział bladym uśmiechem. W drodze do baru, zastanawiałam się dlaczego jego nastrój zmienił się tak nagle. Nie przypominałam sobie, żeby zdarzyło się coś, co mogło wprowadzić go w zadumę.
Zamyślona, nie zauważyłam, że idę prosto na jakiegoś kolesia. Zdałam sobie z tego sprawę, dopiero po tym jak na niego wpadłam.
– Oj, przepraszam – powiedziałam szybko i popatrzyłam do góry.
Tym chłopakiem okazał się Brady, którego ostatnio spławiłam.
Czemu ten świat jest taki mały?
Chciałam go szybko wyminąć, w nadziei, że mnie nie poznał, ale mogłam tylko marzyć. Brunet złapał mnie za ramiona i zaczął mną lekko potrząsać. W obydwu dłoniach trzymałam puszki, więc nawet nie miałam jak się obronić. Brady był wyraźnie podchmielony, więc wolałam uciekać zawczasu, zanim coś by mi zrobił. Z początku, tylko chuchnął na mnie alkoholowym oddechem i już chciał coś powiedzieć, ale ktoś inny złapał mnie w talii i pociągnął do tyłu.
– Koleś, odwal się od mojej dziewczyny – warknął Michael, którego twarzy nie widziałam, gdyż stał za mną.
Nie wiedzieć czemu, serce zabiło mi szybciej. Zresztą... kogo ja próbowałam oszukać. Oczywiste było dlaczego moje serce przyspieszyło – byłam zakochana. Zakochana po uszy i już nie mogłam dłużej z tym walczyć. Sześć miesięcy to wystarczająco długo.
– Twojej dziewczyny? – zapytał Brady, kołysząc się lekko. Miał wyraźne problemy z utrzymaniem równowagi, więc w takiej sytuacji myślenie nie wychodziło mu zbyt dobrze.
– Spadaj – powiedział Michael krótko, jakby od niechcenia, po czym po prostu odszedł, ciągnąc mnie za sobą.
Obróciłam się na chwilę, żeby zobaczyć czy Brady szedł za nami, lecz on wciąż stał w miejscu, zupełnie jakby cały czas próbował poukładać sobie słowa Michaela w głowie. Uśmiechnęłam się do siebie na widok jego zdezorientowanej twarzy.
– Co to za chwast? – wycedził przez zęby Michael, gdy byliśmy już dostatecznie daleko.
– Kolega z roku – odparłam, dusząc śmiech. Jeszcze nie miałam okazji widzieć zazdrosnego Michaela, a był to dość komiczny widok.
Nawet nie zorientowałam się kiedy wyszliśmy z imprezy. Nawet nie zdążyłam potańczyć, ale nie byłam z tego powodu jakoś specjalnie smutna. Od początku nie chciałam tam iść, więc tak czy inaczej wyszło na moje.
Przez chwilę szliśmy wzdłuż ulicy, aż w końcu Michael się zatrzymał i usiadł na krawężniku. Poszłam w jego ślady i podałam mu puszkę, którą cały czas trzymałam w ręku. W oddali wciąż było słychać muzykę z imprezy, z której właśnie wyszliśmy, jednak reszta ulicy była bardzo cicha. Wyglądało na to, że wszyscy już spali lub chociaż próbowali zasnąć. Na zegarku nie dobiła jeszcze północ. W milczeniu sączyliśmy piwo.
– Dzięki za ratunek – odezwałam się w końcu.
– Nie ma za co. Jeszcze chwila i mogłoby się to skończyć nieco inaczej, a tego bym nie chciał.
Popatrzyłam na niego z lekkim przerażeniem, ale on tylko zaśmiał się krótko. Najwyraźniej żartował.
Po wypiciu piwa, odłożyłam puszkę na chodniku, obok mnie. Lekko zakręciło mi się w głowie, a usta automatycznie wykrzywiły się w uśmiechu. Nie lubiłam tego, ale szybko się upijałam. Dlatego właśnie, zazwyczaj mało piłam na imprezach, żeby być bardziej świadoma tego, co robiłam lub mówiłam. Niestety, dwa piwa dodały mi na tyle odwagi, że bez oporów przytuliłam się do Michaela.
Zawsze tak było - po alkoholu włączał się we mnie moduł miłości. Wszystko wskazywało na to, że studenckie życie mi nie służyło. Jednak tej nocy nie miałam ochoty nad tym rozprawiać. Zaczęłam się kleić do Michaela, a jemu wcale to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie - przesunął dłoń z mojej talii na biodro, a później na udo, które gładził, wywołując u mnie gęsią skórkę. Zbliżyłam moją twarz do jego twarzy i przymknęłam oczy. Czułam na wargach jego oddech, co tylko zachęcało mnie jeszcze bardziej. Wreszcie mogłam go pocałować, a potem wszystko zwalić na alkohol.
- Czekaj - powiedział nagle, odsuwając się ode mnie. Już myślałam, że chce mnie spławić, ale wtedy dodał: - Pamiętasz, że mamy wolny pokój? Może pójdziemy tam?
Mówił to bardzo niepewnie, lecz i tak mnie przekonał. Natychmiast wstałam z krawężnika, ciągnąc za sobą Michaela. Całe szczęście, że od akademika dzieliło nas jakieś pięć minut spaceru, bo chciałam się tam znaleźć jak najszybciej. Serce biło mi bardzo szybko i tym razem tego powodem była miłość, przed którą wciąż próbowałam się bronić. Chwiałam się lekko, ale byłam pewna, że miałby mnie kto złapać, gdybym upadała.


Wyraźnie czułam alkohol, buzujący w moich żyłach. Z tego powodu, lekko kręciło mi się w głowie, ale wciąż widziałam nierozmazaną twarz Michaela. Pewnie ciągnęłam go w stronę mojego pokoju i dziękowałam w myślach za to, że moja współlokatorka postanowiła spędzić noc poza akademickimi murami. Normalnie, na trzeźwo, w takiej sytuacji przywaliłabym chłopakowi w twarz, zwłaszcza temu, z którym byłam, lecz tym razem nie myślałam rozsądnie. Nawet byłam mu wdzięczna, że wspomniał o wolnym pokoju.
Z trudem włożyłam klucz do zamka w drzwiach, a gdy wreszcie się udało, uśmiechnęłam się pod nosem. Wpadłam do środka i bez zastanowienia, zaczęłam szarpać koszulkę Michaela. Chciałam ją natychmiast zdjąć, lecz było to nadzwyczaj trudne. W końcu, on mnie wyręczył. Niestety, nie zdążyłam nawet spojrzeć na jego tors, a ten już złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Z drugiej strony, podobał mi się ten ruch, gdyż od razu mogłam go pocałować. Z początku, nie trafiłam w jego usta, ale szybko naprawiłam swój, w zasadzie mało istotny, błąd. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny z każdą kolejną sekundą.
Wreszcie mogłam go pocałować. Czekałam na to pół roku.
Moje ciało dosłownie płonęło, dlatego też, postanowiłam zdjąć z siebie górną część garderoby. Na szczęście, z rozbieraniem siebie nie miałam większych problemów. Po pozbyciu się bluzki, chciałam wrócić do pocałunku, ale nie zdążyłam. Michael pchnął mnie na łóżko, a sam zawisł nade mną, owiewając moją twarz swoim oddechem. Już sięgałam do rozporka jego spodni i właśnie wtedy, złapał mnie za nadgarstki, po czym przycisnął je do materaca.
Coraz bardziej zatracałam się w tej chwili, nie mogąc opanować pragnienia. Pragnienia, które chodziło za mną od kilku miesięcy. Z jednej strony żałowałam... Chociaż, nie. Pod wpływem alkoholu nie myślałam czego powinnam żałować, a czego nie.
Rozkoszowałam się przyjemnym ciepłem, które pozostawało na mojej skórze po każdym kolejnym pocałunku. Moja szyja i dekolt były już dostatecznie rozgrzane, więc chciałam przejść niżej.
– Rozbierz mnie – szepnęłam do ucha Michaelowi.
Nie musiałam powtarzać dwa razy. Bez wahania, sięgnął do zapięcia mojego stanika. Uniosłam plecy lekko do góry, żeby mógł palcami swobodnie trafić do celu. Kolejna część mojego stroju wylądowała na podłodze, ale wciąż czułam, że miałam na sobie zbyt wiele materiału. Całe szczęście, tego wieczoru założyłam spódniczkę, łatwą do zdjęcia. Gdy pozostałam w samych majtkach, Michael przestał mnie rozbierać. Usiadł na moich udach, a dłońmi zaczął przesuwać w dół i w górę moich boków. Zamknęłam oczy, napawając się przyjemnym dotykiem. Kiedy męskie dłonie zacisnęły się lekko na moich piersiach, wydałam z siebie cichy jęk rozkoszy. Pod materiałem, który na mnie pozostał, czułam żywy ogień, rozpalający mnie także od środka. Nie zauważyłam kiedy Michael pozbył się swoich spodni, ale jak najbardziej podobało mi się to. Znacząco uniosłam biodra i już byłam pewna, że dostanę to, czego pragnęłam, ale nieco się pomyliłam.
Jego dłonie wcale nie dotknęły mojej bielizny. Zamiast tego, spoczęły na wewnętrznej stronie moich ud i zaczęły je lekko pocierać. W końcu, kciukiem, wciąż przez materiał, dotknął mnie w tym miejscu. Kiedy myślałam, że oszaleję z niedosytu, ów kciuk sięgnął do górnej krawędzi majtek. Poruszałam biodrami, niemo błagając, żeby wreszcie mnie rozebrał. Jednak on najwyraźniej się ze mną bawił, gdyż ponownie zaczął całować moje ciało. Zaczął od góry, gdzie przygryzł mi płatek ucha, a potem.zjeżdżał tylko niżej. Przez obojczyki, piersi i brzuch, aż do mojej kobiecości, uwięzionej pod materiałem. I dopiero wtedy, gdy wiłam się już dostatecznie dziko, szybkim ruchem zdjął te cholerne figi.
Swoje bokserki ściągnął o wiele szybciej, ukazując swoje pokaźne przyrodzenie. Zerknęłam w dół tylko na moment, gdyż mój wzrok powędrował ku górze. Jego twarz była lekko zamazana za sprawą alkoholu, krążącego mi w żyłach, ale po chwili załapałam ostrość. Malinowe usta wyglądały piękniej niż kiedykolwiek, poróżowiałe od gorących pocałunków. Tylko przez krótką chwilę byłam w stanie znieść widok lśniących, zielonych oczu. Zbyt dużo perfekcji, sprawiło, że odchyliłam głowę do tyłu, przypominając sobie o ważniejszej sprawie, która de facto zaczęła we mnie wchodzić. Nie lubiłam ociągania się, toteż to posunięcie bardzo mi się spodobało. Oplotłam nogami jego biodra, tym samym zmuszając go do wejścia głębiej. Przyjemne mrowienie rozeszło się w dolnej partii mojego ciała.
Chciałam to poczuć natychmiast; nie mogłam dłużej wytrzymać. Wreszcie, gdy Michael zaczął poruszać się coraz szybciej, czułam jak poziom podniecenia sięga zenitu. Jego twarz ponownie znalazła się tuż przy mojej. Dyszał głośno. Z tym odgłosem, moje krótkie jęki mieszały się, tworząc idealne połączenie.
To było moje własne siedem minut w niebie, w którym mogłam zasmakować czystej rozkoszy. Mogłabym tak trwać dłużej, ale niespodziewanie zaszumiało mi w głowie. Targały mną silne emocje, których nie potrafiłam objąć rozumem; w tej chwili skupiłam się na odczuciach.
Wplotłam palce w czerwone włosy i mozolnie pociągałam za ich końce. Michaelowi najwyraźniej się to spodobało, bo wydał z siebie cichy jęk, satysfakcjonujący także mnie.
Cała płonęłam. Byłam już tak blisko. Z trudem łapałam powietrze, aż w końcu oboje doznaliśmy spełnienia. Nasze ciała idealnie ze sobą współgrały, a poczułam to jeszcze bardziej, gdy ten opadł na mnie. Korzystając z okazji, pocałowałam go w ramię, które było równie rozgrzane, co cała moja skóra.
Kiedy zsunął się ze mnie i leżał już obok, pogładził mnie czule po policzku. Spojrzałam na niego i nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
– Jesteś taka piękna. – Słowa, które wypowiedział były wypełnione niemal namacalną miłością. Czułam to tak bardzo, że niemal mnie to bolało.
Wtem, zupełnie niespodziewanie, pocałował czubek mojego nosa.
– Tak bardzo cię kocham – szepnęłam, oplatając go ramieniem na piersi.
Zanim cokolwiek odpowiedział, przesunął dłonią w dół mych pleców.
Chciałam być jeszcze bliżej, co było niemożliwe, więc jedynie zarzuciłam nogę na jego biodro.
– A ja kocham ciebie, Lolo – odpowiedział.
Zadowolona w stu procentach, zamknęłam oczy. Jednak zanim zasnęłam, czułam jeszcze jak Michael bawił się moimi włosami, od czasu do czasu składając mi delikatny pocałunek na twarzy. Do szczęścia nie potrzebowałam niczego więcej.


Przed otwarciem oczu, wyciągnęłam się, chcąc rozruszać zaspane ciało. Poczułam, że nie miałam na sobie piżamy i natychmiast rozwarłam powieki. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zużyta prezerwatywa, leżąca na podłodze. Kompletnie jej na pamiętałam z poprzedniego wieczoru... Następne co zauważyłam to na wpół nagi Michael, sięgający po swoją koszulkę. Cofnął się jednak, gdy zobaczył, że się przebudziłam. Na powitanie posłał mi ciepły uśmiech, żeby po chwili pocałować mnie w czoło. Automatycznie przysunęłam się bliżej ściany, wciąż oszołomiona całą tą sytuacją. Dobrze wiedziałam co robiliśmy w nocy, ale dopiero teraz zdałam siebie sprawę jak bardzo to było złe. Zupełnie trzeźwa, odzyskałam, wcześniej zagubioną, zdolność racjonalnego myślenia.
Pospiesznie wygramoliłam się z łóżka i zaczęłam szukać czegoś do ubrania. W tym samym czasie, czułam na sobie głodne spojrzenie, lecz udawałam, że wcale mi ono nie przeszkadza, choć tak naprawdę moje policzki się zaczerwieniły. Gdy tylko coś na siebie włożyłam, zabrałam się za zbieranie ubrań, rozrzuconych na podłodze.
– Czemu tak szybko sprzątasz?
– Bo Layla może wrócić lada moment – palnęłam bez zastanowienia, choć po chwili namysłu, stwierdziłam, że to całkiem niezła wymówka.
– Raczej wątpię, żeby wróciła tak wcześnie po nocy ze swoim chłopakiem.
Zacisnęłam usta z dezaprobatą. Zapewne Michael miał rację. Kiedy sobie to uświadomiłam, opadłam bezsilnie na ziemię. Nadszedł czas na obwinianie siebie.
Usłyszałam skrzypienie łóżka.
– Nie powinnam była tego robić. – Ukryłam twarz w dłoniach, jakby to miało mnie ochronić przed wyrzutami sumienia.
– Czego robić?
– Dać się ponieść chwili...
Na moim ramieniu spoczęła męska dłoń, mimo że dopiero co Michael usiadł na łóżku. Zawstydzona, z trudem na niego spojrzałam. Najpierw uśmiechnął się pokrzepiająco, a po chwili miły wyraz twarzy zmienił się w chytry półuśmiech.
– Nie musisz się dłużej opierać – powiedział. – Oboje wiemy jaka jest prawda, a walka z nią nie ma sensu. To, co się stało w nocy to nic złego. Jesteś dorosła, więc podejmuj dojrzałe decyzje, a ucieczka od problemu na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem.
Michael miał rację, ale nie chciałam tego przyznać na głos...
– Dowiodłaś, że nie możesz mi się oprzeć, a ja to jak najbardziej rozumiem – dodał, wypinając pierś do przodu. Dupek.
W odpowiedzi szturchnęłam go w bark, jednocześnie śmiejąc się pod nosem.


Omg... To moja pierwsza taka scena, więc bądźcie dla mnie wyrozumiali XD Trochę się bałam ją wstawiać, ale w końcu to zrobiłam.
Czytałam ją kilka razy, aż w końcu mi zbrzydła, więc są w niej pewne niedociągnięcia.
Pragnę także zaznaczyć, że to nie był pierwszy raz Lauren. Przypominam, że miała wcześniej chłopaka o 5 lat starszego (Daniel), z którym de facto mieszkała, a to mówi samo za siebie. Wspominam o tym, gdyż w pierwszej części ktoś myślał, że Lauren jest dziewicą.
Haha pewnie okropnie głupio to brzmi.

I jeszcze jedno. Pod ostatnim rozdziałem było bardzo mało komentarzy, przez co zaczęłam rozważać zakończenie opowiadania nieco wcześniej. Chodzi o to, że bardzo się starałam przy pisaniu drugiej części, a jeśli Wam się nie podoba to chyba nie ma sensu dalej jej tworzyć. Dajcie mi znać co o tym sądzicie, bo nie wiem czy mam dalej pisać:(

Przypominam także o tagu #maskff na Twitterze.

16 komentarzy:

  1. Jak dla mnie scenka jest zajebista!!!
    Juz się nie mogę doczekać next'a!!!
    Oni są tacy uroczy awwwww....
    Claudia xxx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3. Wszystko udało mi się nadrobić dzisiaj, więc możesz być ze mnie dumna xD. Spróbuj tylko zakończyć to opowiadanie wcześniej, a przyślę do ciebie moje magiczne kucyki pony! One wcale nie są takie miłe... Jestem twoją nową czytelniczką, i wszystko mi się spodobało. Opowiadanie cudne. Życzę weny, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ❤ super fanfiction mega ★

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam, cię! Nie kończ tego wcześniej! To jedno z moich ulubionych ff! A Lauren i Michael to chyba jedna z moich ulubionych par <3
    Nie mogę się doczekać czwórki.
    Życzę dużo weny i pomysłów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przestawaj pisać błagam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo się będę gniewać na ciebie jak przestaniesz pisać ! :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszy!!! Czekam na kolejny!!! ������

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kończ wcześniej. To opowiadanie jest najlepsze jakie czytałam. I relacja Michaela i Lauren zaczyna iść do przodu. Czekam na kolejny rozdział i życzę weny. :)

    Ana

    OdpowiedzUsuń
  9. Całkowicie cię rozumiem, bo sama jestem w podobnej sytuacji od dawna. Brak czasu zdecydowanie sprawia, że przyjemność z pisania gdzieś ucieka. To też tłumaczy, dlaczego nie komentowałam wcześniej. Oczekuje, że będziesz kontynować i znajdziesz chęć do Mask. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana! Ty MUSISZ pisać kolejne rozdziały. Scenka była cudowna, a oni są mega uroczy, więc pisz dalej. Ciekawi mnie bardzo co bd dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej Stara jesteś cudowna scenka O Boże! MEGA a ff jedne z najlepszych jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń