6 sty 2015

Rozdział 14

muzyka (klik)

~✦~

Lauren

Na prawdę trudno mi było zasnąć, gdy co chwila myślałam o tamtym pocałunku. Ilekroć próbowałam zmienić tor myśli, ten obraz wciąż wracał. Wierciłam się w łóżku jak wariatka, ale nawet to nie pomagało. Czytanie książki odpadło na samym początku; nie potrafiłam skleić liter w zwięzłą całość. Wierciłam się, systematycznie zmieniając pozycję, dopóki kołdra nie wylądowała na podłodze. Jeszcze przez kilka minut leżałam bezczynnie, aż w końcu poczułam chłód, spowodowany brakiem nakrycia. Wyciągnęłam rękę, żeby podnieść zgubę, lecz przy okazji, mój wzrok powędrował do drzwi od łazienki – były uchylone.
Zawahałam się, ale po chwili wstałam i podreptałam w tamtą stronę. W łazience, zatrzymałam się na chwilę, żeby sprawdzić jak wyglądam. Skrzywiłam się na widok potarganych włosów. Pospiesznie przeczesałam je palcami, chociaż nie zmieniło to zbyt wiele. Po szybkim sprawdzeniu, zajrzałam do pokoju Michaela, a gdy zobaczyłam go, leżącego w łóżku, weszłam do środka.
Najwyraźniej także wiercił się podczas snu, na co wskazywała skotłowana kołdra. Leżał na plecach, z rękoma rozłożonymi na całą szerokość. Usta miał otwarte i dziwiłam się czemu nie chrapał. Ta dziwna pozycja nie zraziła mnie do podejścia bliżej.
Uklękłam przy łóżku, wpatrując się w jego twarz. Najpierw dokładnie przyjrzałam się rzęsom, a następnie zawiesiłam wzrok na malinowych wargach. Dokładnie badałam ich strukturę, nieświadomie się przybliżając. Oddech stopniowo mi przyspieszał, podczas gdy ponownie uderzyło mnie wspomnienie sprzed kilku godzin.
Nagle, zamknął usta, jednocześnie poruszając lewą dłonią. Niekontrolowanie podskoczyłam w miejscu; omal nie dostałam zawału. Po chwili, ponownie zamarł w bezruchu, a ja mogłam wrócić do podziwiania jego ciała. Tym razem, spojrzałam na nagą klatkę piersiową, na zmianę opadającą i unoszącą się do góry. Wytężyłam słuch, próbując usłyszeć miarowe bicie jego serca, ale zamiast tego, słyszałam moje, bijące nadzwyczaj głośno. Skarciłam się za to w myślach, mimo że nie pomogło mi to w opanowaniu emocji.
Po krótkiej chwili, ponownie drgnął, marszcząc brwi. Odruchowo, odsunęłam się odrobinę, co wcale nie pomogło – zaczynał się przebudzać. Wpuścił powietrze do płuc, po czym wypuścił je z ulgą. Otworzył zaspane oczy i natychmiast popatrzył na mnie.
– Lauren? – wychrypiał. – Co ty tu robisz?
Momentalnie spaliłam buraka, a wzrok wlepiłam w swoje kolana.
– Nie mogłam zasnąć...
Od razu pożałowałam, że to powiedziałam, bo brzmiało to niezwykle żałośnie. Poczułam się jak małe dziecko, które bało się ciemności, więc poszło spać do rodziców.
Michael przetarł twarz dłonią, po czym przysunął się bliżej ściany. Poklepał miejsce obok siebie, patrząc na mnie znacząco. Jego łóżko nie było zbyt szerokie, a to zachęciło mnie jeszcze bardziej, aby na nie wejść. Toteż, wstrzymując oddech, wdrapałam się, niczym na Mount Everest.
Nie musiałam dotykać Michaela, żeby poczuć ciepło, bijące od jego ciała.
Postanowiłam zrobić to szybko i bez zastanowienia.
Przykryłam się kołdrą do pasa, jednocześnie obejmując chłopaka, a głowę kładąc na jego piersi. Po zrealizowaniu tego wariackiego czynu, mocno zacisnęłam powieki i ugryzłam się w język. Oddychałam szybko. Zdecydowanie za szybko, a przecież nie biegłam w maratonie. Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy męska dłoń spoczęła na mojej głowie i zaczęła gładzić po włosach.
– Dziwna jesteś – zachichotał jakby nigdy nic.
Skrępowanie uleciało niczym powietrze z balonika. Odprężyłam się, marząc o śnie.
– Jest coś co muszę ci powiedzieć. – Michael nie pozwalał mi zasnąć.
– Co takiego?
– Powiem ci rano.
Popatrzyłam na niego z wyrzutem, na co puścił perskie oko. Denerwowanie wszystkich naokoło musiało mu sprawiać nie lada ubaw. Niespodziewanie, przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował w czoło. Moja podświadomość zaczęła krzyczeć, ale ciało leżało grzecznie, jedynie pozwalając ustom na blady uśmiech.

Kiedy się obudziłam, wyciągnęłam ręce przed siebie, ale napotkałam jedynie opór ściany. Zdezorientowana, otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Niestety, nigdzie nie było Michaela, a mało prawdopodobne było, żeby schował się w szafie.
Wyprostowałam nogi, a twarz ukryłam w poduszce, która wciąż przesycona była wonią męskiego szamponu do włosów.
Nagle, przypomniałam sobie słowa Michaela, które ostatnio do mnie wypowiedział. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka i bez zastanowienia pobiegłam na dół, do kuchni. Tak jak przewidziałam, zastałam tam tego, kogo szukałam. Oczywiście, nie mogło obyć się bez przeszkód – przy stole siedział także Calum, jedzący potężną kanapkę. Na jego widok od razu się speszyłam, ale jak najdłużej próbowałam zachować kamienną twarz.
– O, jesteś – powiedział Michael, odkładając gazetę na blat. – No chodź.
Wyciągnął rękę w moją stronę, zachęcając żebym usiadła mu na kolanach. Wydęłam usta, ale zrobiłam to, czego chciał. Ciągle czułam na sobie wzrok Caluma, mimo że z całych sił starałam się nie zwracać na to uwagi.
– Miałeś mi coś powiedzieć – przypomniałam.
– Racja, ale tak właściwie, to miała być prośba. – Widziałam na jego twarzy złośliwy uśmieszek, który nie wróżył nic dobrego. – Pocałuj mnie.
Byłam w stu procentach pewna, że dobrze usłyszałam, chociaż w tamtym momencie wolałabym ogłuchnąć. Calum zaśmiał się pod nosem, co tylko wywołało rumieniec na mojej twarzy. Poczułam się jakbym stała nago przed tysiącem ludzi.
Zamknęłam oczy i chciałam zrobić to jak najszybciej, ale gdy tylko nasze usta się złączyły, odniosłam wrażenie, że zostały posmarowane klejem. Michael po prostu nie chciał mi odpuścić tak łatwo.
– Całują się! – wrzasnął brunet.
Dopiero po jego okrzyku, zostałam wypuszczona z sideł pocałunku. Blondyn wybuchnął śmiechem, po czym objął mnie w pasie, a twarz wtulił w moją koszulkę. Dobry humor najwyraźniej był zaraźliwy, bo po chwili także zaczęłam się śmiać.


Michael

Niestety, nadszedł dzień, w którym nikt nie miał odwagi by się uśmiechnąć. Wszyscy byli nadzwyczaj ponurzy, a Luke w szczególności. Próbowałem unikać pogrzebów za wszelką cenę, lecz na tym powinienem być, żeby wspierać przyjaciela. Nie przyszło zbyt wielu ludzi, bo tylko nasza grupa i Lauren, ale tak właśnie miało być. Luke nie chciał spraszać żadnych innych znajomych. Tylko nasza piątka.
Słońce świeciło, lecz nie zobowiązywało to do promiennego nastroju. Staliśmy w milczeniu, niezdolni do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa. Co chwila, nerwowo poprawiałem kołnierzyk mojej czarnej koszuli. Szanowałem Nicole, ale bardzo chciałem opuścić cmentarz, żeby pozbyć się ciężaru gęstej atmosfery.
Ksiądz wypowiadał jakieś słowa, w które za bardzo się nie wsłuchiwałem. Luke stał tuż przy nim, wpatrzony w ciało, leżące w trumnie. Reszta stała z boku, wlepiając wzrok w ziemię. Widziałem niejedno martwe ciało, ale na zmarłych bliskich patrzyło się o wiele gorzej.
Nagle, poczułem Lauren, przytulającą się do mojego ramienia. Płakała, jednak łzy na koszuli mnie nie zrażały. Przez chwilę próbowałem ją uspokoić, a przestałem, gdy zobaczyłem znajomą twarz w oddali. Przy jednym z nagrobków czaiła się Alison, ubrana w białą, zwiewną sukienkę, zupełnie niepasującą do sytuacji. Pomachała mi radośnie, a usta wykrzywiła w szerokim uśmiechu. Momentalnie ogarnęła mnie fala złości, przez co odruchowo zacisnąłem zęby.
Dziewczyna zarzuciła włosami i zaczęła iść w stronę wyjścia z cmentarza. Od razu chciałem za nią pobiec, lecz przeszkadzał mi w tym mocny uścisk Lauren. Mogła to być jedyna okazja do wyjaśnienia kilku spraw, więc musiałem z niej skorzystać. Toteż ostrożnie, zmusiłem brunetkę do puszczenia mojej ręki. Posłała mi zdziwione spojrzenie, na które nie miałem czasu odpowiadać. Powoli się wycofałem i zaraz po tym, pognałem za Alison.


~✦~

Rozdział znowu niesprawdzany, ale niestety nie miałam już na to siły :c
Chyba Mask staje się coraz gorszy...

Wiem, że długo czekaliście, ale pod informacją pokazaliście mi jacy jesteście kochani i bardzo Wam za to dziękuję ♥

Przy okazji, zapraszam na moje drugie opowiadanie o Michaelu, na blogspocie lub na wattpadzie :)

25 komentarzy:

  1. Mask staje się coraz lepszy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki gorszy ? jest super <3

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział, na pogrzebie Nicole się wzruszyłam jeny biedny Luke :(
    MAUREN zyciem i mam nadzieje, że bedą razem <3

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział świetny
    opowiadanie jest coraz lepsze
    Mauren muszą być razem
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Dostałabym zawału gdybym się obudziła i zobaczyła kogoś kto się we mnie wpatruję, jeny!! Poza tym Mask wcaje nie jest gorszy. Uwielbiam tego bloga i twojego drugiego bloga zresztą też!! ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg...Kim jest Alison? O.o Pewnie odpowiedz na to pytanie dostane w kolejnym rozdziale, który mam nadzieje, że pojawi się szybko. Pozdrawiam ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Alison była mowa w kilku poprzednich rozdziałach, ale będzie jej jeszcze więcej:)

      Usuń
  7. Mask to najlepszy blog jaki czytałam! <3 ten rozdział to jest życie
    Czekam na next :) <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna scena jak Lauren siedzi w pokoju Michaela, bardzo fajnie opisałaś jej odczucia i to jak to widziała własnymi oczami. Zdecydowanie mój ulubiony moment :D Wyobraziłam sobie minę Lauren jak Michael wyrwał się z jej uścisku i poszedł do Alison :P. Najsmutniejszy był pogrzeb :<. Czekam na kolejny :*
    xxforeverxxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę zapomniałam co się działo, ale i tak jest świetnie. Mask to chyba moje pierwsze ff które przexzytalam, wiec mam ogromny sentyment do niego. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny jest ! I ta scena w kuchni hahaha ❤
    Czekam na kolejny bo jestem ciekawa co Mikey powie Alison :D
    Pozdrawiam i życzę powodzenia ogólnie, we wszystkim x

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak slodko!! *,*
    @UfoPornotic

    OdpowiedzUsuń
  12. Oo proszę :) może coś będzie pomiędzy nimi:)

    Czekam na kolejny rozdział !:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak czekałam i warto było poczekać :D N. Rozdział świetny czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział ❤ Mask jest coraz lepszy ❤ czekam na next :*
    @Emilka_5SOSFam

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział *-*. Czekam na next <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Gratulacje. Zostałaś/eś nominowana/y do Liebster Award. Po
    szczegóły zapraszam tutaj: http://neverbe5sos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Swietny!Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział!
    Zaraz zabieram się za czytanie poprzednich :D
    hope---fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Mask coraz gorszy? Chyba sobie żartujesz :D
    Uwielbiam Michaela i Lauren razem, aww.
    Alison mnie wkurza, ma się odwalić od Michaela :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zostałaś nominowana do LA!! Więcej informacji na moim blogu: http://dangerous-luke-hemmings-fanfiction.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Wnerwia już mnie ta Alison. Nie lubie jej :/

    Gorszy? Mask gorszy? No chyba nie. Wręcz przeciwnie! C:

    Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Skoro to jest gorsze to przysięgam że zjem własne buty !. Świetnie piszesz dziewczyno!!! Trochę więcej wiary w siebie !!!

    A tak wgl to scena w kuchni mnie zabiła xD .

    Czy mówiłam że nie nawidzę Alison ? Chyba nie więc mówię NIE NAWIDZĘ ALISON OD SAMEGO POCZĄDKU JEJ NIE NAWIDZĘ . ONA JEST ...

    Strasznie mi szkoda Luke'a :(

    Podejmując rozdział genialny :)
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Mała Lauren nie mogła zasnąć bez Michaela – urocze :-)
    Końcówka, była trochę smutna, co było odmianą po pozytywnym początku.
    Jak zwykle każdy twój rozdział wciąga i powala na łopatki.

    oczy-cherubina.blogspot.com
    niezlomna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń